No nareszcie. ;)
Od poniedziałku nie mogłam się doczekać dzisiejszego dnia. Piątek. ♥
Jak mnie cieszy perspektywa tego, że jutro w końcu się wyśpię. :-)
Niestety w niedziele spodziewam się gości - mianowicie przyjeżdża brat z Irlandii. No i jego rodzina. Nie żebym ich nie lubiła, ale na ogół ich wizyty są wyczerpujące. :P
Za niedługo kończy się semestr. U nas oceny wystawiają już na początku grudnia. Suuuper.
Czeka mnie poprawienie matematyki i fizyki - to zło w najczystszej postaci. :-)
Wczoraj byli u mnie świadkowie jehowy. Poznałam ich zanim się odezwali. No i oczywiście słyszę "Dobry wieczór! Czy chciałaby pani porozmawiać o Bogu?". Od razu nasunęło mi się pytanie "Spławić ich, czy porozmawiać?" . No ale w związku z tym, że mam za dobre serducho powiedziałam "Yyy...tak. Już wychodzę na zewnątrz". Ubrałam się szybko i wyszłam. Pogadali coś o końcu świata, śmierci i tak się wczułam w rozmowę, że zaproponowali mi, że wpadną do mnie w przyszły czwartek. Haha. :-D Na to ja mówię, że nie wiem czy będę w domu i takie tam (bo to akurat prawda), a oni, że mogę im przecież podać numer telefonu. No ale bez przesady. Powiedziałam im, że mam bardzo dobrą znajomą, która jest świadkiem jehowy, i że ewentualnie tą drogą mogę się z nimi skontaktować, czego zresztą nie zamierzałam robić. Przystali na to.
Dzisiaj opowiedziałam całe zajście tej znajomej. Stwierdziła, że na pewno do mnie wpadną w przyszły czwartek, ale pogada z nimi i wytłumaczy, że nie zamierzam się NAWRACAĆ. ;-)
Hmm...Może być i tak. ;)
Oczywiście specjalne pozdrowienia dla K. (Dzisiaj nie zapomniałam) :-D
Bye.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz