Ja dzisiaj nie byłam w szkole. Nie chciało mi się, więc "zaspałam". Gdybym poszła dziś do szkoły pewnie załapałabym porządnego doła. To byłby zbyt brutalny powrót do rzeczywistości. Do tych cholernych obowiązków, których mam po dziurki w nosie.
Tak sobie myślę, że jutro chyba też nie idę do szkoły, bo w międzyczasie się rozchorowałam. Nie żeby coś, ale...cieszy mnie to. Wolę sobie pochorować w spokoju przez te 2/3 dni, niż męczyć się w szkole.
Czekam sobie cierpliwie na ferie, które mam chyba od 28 stycznia. Czyli właściwie już niedługo. W końcu czas tak szybko leci. Poddam się całodniowemu, błogiemu lenistwu. Żadnej szkoły, lekcji, sprawdzianów, kartkówek, konkursów. Taka chwila wytchnienia od codzienności, od tego chaosu, który tak sprytnie odbiera mi wszelkie chęci do życia.
Kończę te smutne refleksje. Wypadałoby iść spać.
Jeśli znajdę trochę czasu to odezwę się tutaj niebawem.
* Pozdrawiam was wszystkich tak przy okazji, żeby znowu nie było pretensji, że zapominam o czytelnikach.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz